Błędy popełniane podczas odchudzania – Czytelniczka opowiada cz. 2

Jedna z wiernych Czytelniczek portalu Derma Estetic postanowiła opisać nam swoją historię związaną z odchudzaniem i kompleksami. Przyznajemy, że byliśmy niesamowicie poruszeni. Bez wątpienia jest to jedna z historii, która dla większości okaże się również niesamowitą motywacją. Opowieść Kasi pokazuje, że mimo przeciwności losu, jeżeli bardzo chcemy coś osiagnąć, jeżeli mamy marzenia to wystarczy samozaparcie i chęci. Nie zapominajmy, że dookoła mamy  życzliwych ludzi… 

 jak zacząć się odchudzać

Po trzech miesiącach zmieniły się moje nawyki, przyzwyczaiłam się do nowego sposobu odżywiania i ruchu. Ale nie tylko ja się przyzwyczaiłam, bo przyzwyczaił się mój organizm. Niesamowite dla mnie było to, że na ok. 30 min przed zaplanowaną godziną posiłku – odczuwałam głód. W 4 miesiącu wprowadziliśmy zmiany do treningu, które uzależnione były również od mojego życia rodzinnego i obowiązków. Nadal ćwiczyłam 3 razy w tygodniu, ale:

  • tydzień pierwszy: poniedziałek i piątek wykonywałam ćwiczenia na nogi, pośladki, łydki, brzuch, natomiast w środę – ćwiczenia na ręce, barki, klatkę, plecy i brzuch.
  • tydzień drugi: poniedziałek i piątek wykonywałam ćwiczenia na ręce, barki, klatkę, plecy i brzuch, natomiast w środę – ćwiczenia na nogi, pośladki, łydki, brzuch.

Każdy trening kończyłam 30 lub 45 minutami aerobów (orbitrek, wioślarz, rower – czasem rozbijałam np. co 15 minut inna maszyna, aby się nie znudzić i nie zniechęcić.

Jeśli chodzi o dietę, to co 2 tygodnie wprowadziłam tak zwany „cheat day”, czyli dzień, w którym nie ćwiczyłam i dostarczałam sobie dodatkowo 400 – 500 kcal. Zazwyczaj była to niedziela, ale – nie jadłam tzw. „śmieciowego” jedzenia z sieci oferujących fast foody. Fundowałam sobie sushi, spaghetti z lampką wina lub przyrządzałam coś w domu i piekłam zdrowsze czekoladowe ciasto marchewkowe lub buraczane czy ciasteczka owsiane. Było to jak nagroda po 13 dniach zdrowego i regularnego odżywiania.

To z czego byłam mega dumna, to fakt, że w styczniu 2014 r. nie byłam wstanie wykonać więcej niż dwóch podciągnięć nóg w zwisie – ćwiczenie na mięśnie brzucha na maszynie z podpórkami pod łokcie. I to nie ze względu na słabe mięśnie brzucha, ale ręce, ramiona były za słabe, aby utrzymać te moje 85 kg. W kwietniu 2014 r. bez problemu robiłam 2 serie po 15 razy, dopiero 3 seria szła mi bardzo opornie.

W lipcu 2014 r. byłam lżejsza o 7 kg (78 kg), niby nie jest to dużo jak na 6 miesięcy ćwiczeń. Zwłaszcza jak ogląda się jakieś spektakularne metamorfozy w telewizji czy w prasie kobiecej (są osoby, które w pół roku tracą 20 – 30 kg). Ale efekt był widoczny przede wszystkim w obwodach, bo jak wiadomo 1 kg tłuszczu zajmuje w ciele więcej miejsca niż 1 kg mięśni.

przykładowy jadłospis na diecie

Po sześciu miesiącach ubyło mi kolejne parę centymetrów i łącznie od stycznia 2014 r. wyglądało to tak :

  • łydka: -2 cm
  • udo: -6 cm
  • pas (pępek): -12cm
  • klatka (pod pachami): -6 cm
  • klatka (biust): -7 cm
  • klatka (pod biustem): -5 cm
  • biceps: -4 cm.

Wyjście na plażę w wakacje może nie było szczytem moich marzeń i osłaniałam się pareo, ale ciało zyskało na jędrności i nie czułam się już jak potwór. W sierpniu, podczas 3 tygodni gdy byłam na urlopie, nie miałam dostępu do siłowni, ale korzystałam z filmików trenerek fitness i 3 razy w tygodniu ćwiczyłam razem z tabletem. Miałam też sporo ruchu w postaci prawie codziennych spacerów, grania w badmintona, czy innych zabaw i gier zespołowych razem ze znajomymi i dziećmi. Poza tym podczas śniadań, kolacji i obiadów wybierałam takie posiłki, by nie odbiegały one od moich „pudełeczek”. A między tymi głównymi posiłkami zjadałam twarożek lub jogurt naturalny z pieczywem chrupkim czy owoc. Moim grzechem głównym było kilka lodów w potarci sorbetów owocowych i kilka lampek wina.

Pod koniec września znów się zmierzyłam, zważyłam i zrobiłam zdjęcia. Zmiana ku mojemu rozczarowaniu była niewielka, niby byłam lżejsza o kolejne 2 kg, ale w centymetrach różnica była tylko: w pasie – 3 cm, pod biustem i pod pachami po -1 cm. Może nie wpadłam w czarną rozpacz, ale byłam naprawdę zła, niezadowolona, przybita. Myślałam sobie, kurcze, mogłam jednak ten sierpień lepiej zaplanować, tak by nadal idealnie trzymać się rozpiski. Zadawałam sobie pytanie: czemu to tak powoli idzie? Odpowiedź jest prosta – bo nie zrzucisz od razu bagażu 30 kg, które wyhodowałaś sobie przez ostatnie parę lat. Poza tym – jak wiadomo po 30stce metabolizm zwalnia, a tobie jest troszkę trudniej, bo masz niedoczynność tarczycy, a organizm też się przyzwyczaja i trzeba dać mu jakieś nowe bodźce.

Przez kilka dni miałam tzw. doła i jednodniowy „cheat day” zamienił się w 5-dniowy „cheat”. Na szczęście dla samej siebie szczerze powiedziałam o tym najbliższym, trenerowi na siłowni i zadzwoniłam do kolegi, od którego moje „nowe ja” się zaczęło.. Dzięki nim wzięłam się w garść i postanowiłam, że przez kolejne 3 miesiące do Sylwestra dam z siebie wszystko.

Natchniona informacjami, które znalazłam na kilku profilach fejsbukowych, na własną rękę wykluczyłam nabiał z diety: ser biały, mleko i przetwory mleczne (które miały zatrzymywać wodę w organizmie). Ale na tym nie poprzestałam – nie zmieniając podaży kalorii (1300 kcal – dzień bez treningu, 1700 kcal – dzień treningowy) obcięłam liczbę węglowodanów, a zwiększyłam ilość białka (głównie pochodzenia zwierzęcego, plus odżywki białkowe).

Po miesiącu – ani waga, ani centymetry nawet nie drgnęły. Na domiar złego moje samopoczucie było słabe – nie mogłam patrzeć na mięso drobiowe czy wołowinę, ryby mi mniej obrzydły, ale już nie miałam pomysłów jak je przygotowywać. Szukałam alternatywy, ale jak wiadomo przy niedoczynności tarczycy soja i produkty sojowe, w tym tofu, są niewskazane. Tęskniłam za białym serem, za kefirem czy maślanką z owocami. Zaczęłam też się zastanawiać czy ja chcę wyglądać jak miss fitness sylwetkowego? Czy też chcę po prostu mieć szczupłe, lekko umięśnione ciało, zdrowo się odżywiać i więcej już nie martwić o nadprogramowe kilogramy?

Bałam się, że nie dam rady w ten sposób dalej się odżywiać. Wróciłam więc do ukochanego sera białego, kefiru, maślanki i jogurtów naturalnych. Natomiast praktycznie nie jadłam węglowodanów złożonych (chleba pełnoziarnistego, ryżu brązowego, kasz, makaronu pełnoziarnistego). Minęły kolejne 2 miesiące, nadszedł styczeń 2015 r. Waga prawie nie drgnęła: – 1,5 kg, i niewielka zmiana w obwodach: w pasie – 2 cm, pod biustem, w biuście i pod pachami po -1 cm, udo – 2cm, biceps -2 cm.

W sumie to były bardzo trudne 3 miesiące, najtrudniejsze tak naprawdę, nie widziałam żadnych zmian, poza tym, że skóra była coraz bardziej napięta, jędrna, celulit pięknie znikał. Nie raz, i nie dwa miałam ochotę sięgnąć wieczorem po coś bardzo słodkiego, pochrupać nachosy z sosem serowym, albo zjeść bułkę typu fitness z masłem, serem żółtym, majonezem, ketchupem, ogórkiem i cebulką. Często wtedy po raz kolejny sprawdzałam ile taka zachcianka ma kalorii (wspomniana wcześniej bułka – prawie 500 kcal!!! – każdemu polecam kalkulatory kalorii dostępne w intrenecie, można się naprawdę zdziwić ile nieświadomie zjadamy) i sięgałam po jogurt naturalny z owocami, dwie kostki gorzkiej czekolady (75%), albo gdy moja mama nie miała nic przeciwko zajęciu się wnukiem – biegłam na zajęcia typu samba czy zumba.

jak sprawdzić ile schudłam w tydzień

Podsumowanie po roku: -10,5 kg (74,5 kg)

  • łydka: -2 cm
  • udo: -8 cm
  • pas (pępek): -17cm
  • klatka (pod pachami): -8 cm
  • klatka (biust): -8 cm
  • klatka (pod biustem): -7 cm
  • biceps: -6 cm.

Kolejne błędy, które możemy popełniać się podczas odchudzania, to:

  • monotonne posiłki przez dłuższy czas,
  • rezygnacja z potraw, które się lubi bez zamiany ich na alternatywne posiłki,
  • poddawanie się, gdy nie widzimy zmian,
  • nie mówienie, nie rozmawianie o naszych wątpliwościach, nastrojach i braku efektów z bliskimi lub z trenerem. W końcu o wiele prościej jest zjeść paczkę nachosów, niż powiedzieć – straciłam motywację, pomóż mi proszę.

Z każdym początkiem roku lubię robić porządki, zwłaszcza w szafach. Wielką niespodzianką był fakt, że mogłam spokojnie założyć sukienkę kupioną około 3 lata wcześniej, do której to planowałam schudnąć i o której zapomniałam. Założyłam ją na 40-urodziny jednego z kolegów i zebrałam całą masę komplementów, w tym komplementów od koleżanek (o które – jak same pewne wiecie jest najtrudniej). Pod koniec imprezy dziewczyna, która na moje oko ważyła ok. 80 kg (jest niższa ode mnie o jakieś 6-7 cm), podeszła do mnie i zapytała czy mogłabym jej zdradzić, jak udało mi się tak zeszczupleć w ciągu minionego roku. Wyznała, że ona w tym czasie stosowała dietę Dukana, dietę dr Mosleya, próbowała się odchudzać razem z jedną z trenerek online, ale ćwiczenia były dla niej zbyt ciężkie i po tygodniu się poddała, itp., a nawet, gdy zrzuciła ok. 8 kg, to potem zaraz te stracone kilogramy wracały do niej jak bumerang. To również był dla mnie wielki komplement, że mogę być dla kogoś inspiracją. Zmotywowało mnie to dalszego działania, chociaż rok 2015 był bardzo trudny, ale przełomowy, a konsekwencja okazała się receptą na sukces.

Ciąg dalszy nastąpi…

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o

Kilka sposobów na piękne ramiona

Pelikany, motylki, skrzydełka – tak potocznie nazywamy obwisłą skórę wewnętrznej części ramion. Gwałtowna utrata wagi, utrata elastyczności struktur podskórnych oraz starzenie się włókien wpływają na wiotczenie skóry.

smukłe i umięśnione ramiona

W okresie jesienno-zimowym problematyczne niedoskonałości ukrywamy pod ubraniem, ale gdy nadchodzi wiosna warto zatroszczyć się również i o tę partię ciała, by bez skrępowania zakładać sukienki i bluzki na ramiączkach. Jeżeli problem wiotkiej skóry ramion dotyczy również Ciebie, prezentujemy kilka sposobów na uzyskanie pięknych ramion do lata.

Pielęgnacja skóry

Podobnie jak w przypadku pielęgnacji skóry nóg (pisaliśmy w artykule Przygotuj nogi na nadejście lata – warto sprawdzić) warto raz na tydzień zrobić peeling skóry ramion, a codziennie stosować kosmetyki o działaniu nawilżającym lub ujędrniającym. Utrata tkanki tłuszczowej nie jest procesem szybkim i wymaga od nas zmiany trybu odżywiania i systematycznych ćwiczeń.

Ćwiczenia*

Przedstawiamy kilka propozycji ćwiczeń na mięśnie ramion, które możesz wykonać w domu. Jeżeli nie masz hantli, możesz wykorzystać butelki z wodą. Pamiętaj, że samo wyćwiczenie tricepsów, to za mało, aby mieć smukłe, jędrne i ładnie lekko wyrzeźbione ramiona.

Przed rozpoczęciem ćwiczeń zawsze wykonaj krótką rozgrzewkę, a po ich zakończeniu rozciągnij mięśnie. Dzięki temu unikniesz zmniejszysz ryzyko kontuzji, a rozciągnie nadaje ciału elastyczności.

Ćwiczenie 1

Wyciskanie ramion oburącz z hantlami w górę, w pozycji siedzącej. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 2

Uginanie przedramion trzymając hantle chwytem neutralnym w pozycji stojącej. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 3.

Unoszenie ramion bokiem z hantlami, w pozycji stojącej. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 4.

Unoszenie ramion przodem z hantlami, w pozycji stojącej. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 5.

Francuskie wyciskanie hantli – prostowanie przedramion trzymając hantel oburącz. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 6.

Wiosłowanie hantlami w lekkim opadzie tułowia. 3 serie po 20 powtórzeń.

Ćwiczenie 7.

Podpór całego ciała na dłoniach – pozycja jak do pompki, ciężar ciała utrzymujemy na lekko zgiętych łokciach. 30 sekund.

Ćwiczenie 8.

Pompki tricepsowe w pozycji półsiedzącej w podporze tyłem. 3 serie po 20 powtórzeń.

 

Dieta i ćwiczenia przynoszą efekty, ale wymagają systematyczności, dużego nakładu pracy i czasu. Często pomimo ćwiczeń i używania odpowiednich preparatów zewnętrznych nie udaje się uzyskać zadowalających rezultatów. I ponownie medycyna estetyczna wychodzi naprzeciw oczekiwaniu pań i oferuje szeroki wachlarz zabiegów. Poniżej przedstawiamy kilka z nich.

Polecamy również tekst: Lubisz sport? Zobacz 5 zabiegów idealnych właśnie dla Ciebie

zgrabne ciało i piękne ramiona

Pellevé

Podczas zabiegu Pellevé wykorzystywane są fale radiowe. Zabieg polega na „podgrzaniu głębokich warstw skóry i to uszkodzenie termiczne wywołuje odpowiedź organizmu, czyli znów zagęszczamy skórę”. Dzięki wysokiej temperaturze, którą otrzymujemy przez fale radiowe, dochodzi do obkurczenia włókien kolagenowych oraz stymulacji fibroblastów, czyli zwiększonej produkcji kolagenu i elastyny. Wysoka temperatura wpływa na poprawę jakości skóry, prowadzi do jej zagęszczenia oraz ujędrnienia. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Pelleve lifting bez użycia skalpela

Kriolipoliza

Kriolipoliza to nowoczesna metoda likwidacji nadmiaru tkanki tłuszczowej i cellulitu – nawet cellulitu włókinistego, czyli jego najbardziej zaawansowanej postaci. To zabieg nieinwazyjny, bezpieczny, który nie uszkadza tkanek otaczających komórki tłuszczowe. W zabiegu kriolipolizy uczestniczy głowica mrożąca, która przykładana jest do określonego obszaru ciała. Oddziaływanie na komórki tłuszczowe niską temperaturą prowadzi do ich zniszczenia. Lipidy z komórek tłuszczowych są eliminowane, a następnie wydalane z organizmu przez układ limfatyczny. Po jednym zabiegu możliwa jest redukcja 20-30 procent tkanki tłuszczowej. Na pełny efekt musimy poczekać, bowiem komórki tłuszczowe obumierają stopniowo. Z zabiegu nie mogą skorzystać Panie, które są w ciąży lub karmią piersią.

Karboksyterapia

To zabieg, który polega na podskórnym, precyzyjnym wstrzykiwaniu odpowiednich dawek czystego, medycznego dwutlenku węgla (CO2) za pomocą specjalnego urządzenia przy użyciu niewielkiej, bardzo cienkiej igły. CO2 przenika bezpośrednio do okolicznych tkanek, wywołując silne rozszerzenie naczyń krwionośnych, jak również powstawanie nowych naczyń włosowatych. Powoduje to zwiększenie przepływu tlenu, krwi oraz składników odżywczych, w wyniku czego pod skórą zachodzi proces stymulacji kolagenu i elastyny, regeneracja i odżywienie komórek, a także poprawa mikrokrążenia.

Jeśli zainteresowała Cię ta metoda zapraszamy do zapoznania się z obszerniejszym materiałem pod linkiem CO2 czyli cząsteczka piękna

Lipoliza

  • Lipoliza laserowa wykorzystuje zaawansowaną technologię laserową do likwidacji nadmiaru tkanki tłuszczowej. Końcówka lasera, która wprowadzana jest przez niewielkie nacięcia w skórze, rozbija komórki tłuszczowe. Ciepło generowane podczas zabiegu, oprócz redukcji tkanki tłuszczowej, wpływa na powstawanie nowych włókien kolagenowych, co pozwala na poprawę elastyczności i sprężystości skóry.
  • Lipoliza iniekcyjna polega natomiast na wstrzyknięciu pod skórę specjalnego preparatu, którego zadaniem jest rozbicie tłuszczu w komórkach. Zniszczone komórki są następnie wydalane z organizmu, a efekty są widoczne już po pierwszym zabiegu.

Mezoterapia bezigłowa

Mezoterapia bezigłowa to jeden z najnowocześniejszych a zarazem nieinwazyjnych systemów odmładzania skóry, leczenia różnorodnych problemów skórnych twarzy i ciała, a także zabieg pomagający w redukcji cellulitu czy tkanki tłuszczowej. Stanowi on alternatywę dla klasycznej mezoterapii igłowej. Zabieg polega na wprowadzaniu substancji odżywczych i leczniczych wprost do wnętrza skóry bez ingerencji bezpośredniej w jej głąb. Elektroporacja polega na oddziaływaniu krótkich impulsów napięcia elektrycznego na komórki i tkanki, co powoduje zwiększenie przepuszczalności skóry. Elektroforeza natomiast to zjawisko fizyczne, w którym podczas transportu prądu stałego dochodzi do przenoszenia substancji jonowych przez skórę. Działanie jest bezpiecznie, gdyż nie uszkadza komórek skóry właściwej, a jedynie zwiększa efektywność procesów w nich zachodzących. Więcej na temat mezoterapii możesz przeczytać w artykule: Mezoterapia igłowa czy bezigłowa, którą wybrać?

Nici

Nici stosowane w medycynie kosmetycznej możemy podzielić na dwie grupy: nici liftingujące i nici poprawiające napięcie skóry. Nici mono to nici, które poprawiają napięcie skóry. Są one proste, gładkie, nie mają żadnych ząbków i haczyków. Ich działanie polega na poprawie jakości skóry. Natomiast nici liftingujące lub unoszące skórę to nici, które mają haczyki lub ząbki bądź haczyki i ząbki albo wypustki, albo wypustki na różne strony bądź jak róża mają kolce dookoła. Nici te działają jak lifting tylko niechirurgiczny. Koniecznie musicie przeczytać więcej na temat nici w artykule: Aptos mercedes wśród nici

*Propozycje ćwiczeń na podstawie książki „Zostań Fit. Nowa ty w 180 dni” – Natalia Gacka, Wydawnictwo Dragon

 

 

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o

Błędy popełniane podczas odchudzania – Czytelniczka opowiada cz. 1

Jedna z wiernych Czytelniczek portalu Derma Estetic postanowiła opisać nam swoją historię związaną z odchudzaniem i kompleksami. Przyznajemy, że byliśmy niesamowicie poruszeni. Bez wątpienia jest to jedna z historii, która dla większości okaże się również niesamowitą motywacją. Opowieść Kasi pokazuje, że mimo przeciwności losu, jeżeli bardzo chcemy coś osiagnąć, jeżeli mamy marzenia to wystarczy samozaparcie i chęci. Nie zapominajmy, że dookoła mamy  życzliwych ludzi….

motywacja odchudzanie

Droga Redakcjo,

Jestem wierną czytelniczką Waszego portalu i często znajduję tutaj wiele porad oraz nowinek, dotyczących tego jak dbać o siebie lub rozwiązać jakiś problem związany z wyglądem.

Niedawno zamieściliście artykuł http://dermaestetic.pl/uroda/piekne-nogi-przygotuj-sie-na-nadejscie-lata/, który skłonił mnie do napisania o mojej drodze do lepszej wersji samej siebie. Wiem, że wiele osób boryka się z problemem nadwagi, ale nie każdy potrafi sobie z tym sam poradzić. Myślałam o tym, aby stworzyć bloga i napisać o moich ostatnich dwóch latach „metamorfozy”, ale powstrzymuje mnie ilość „hejterów”, którzy są wszechobecni i bardzo często krytykują wygląd kobiet, które dla mnie są ideałami.

Jesienią 2013 roku sięgnęłam tzw. „dna”, a w zasadzie szczytu wagowego. Od 2000 r. mam niedoczynność tarczy (mam usunięty cały jeden płat i część drugiego), przez co od dłuższego czasu walczyłam z nadprogramowymi kilogramami.

W 2011 roku miałam spore problemy w życiu prywatnym i zawodowym (nieszczęścia chodzą parami), które zajadałam w domowym zaciszu. Dzięki różnym książkom o samoakceptacji, w tym jednej, która wpłynęła na mnie szczególnie – przestałam przejmować się swoim wyglądem i pozornie zaczęłam siebie akceptować. A tak naprawdę – zepchnęłam mój wygląd gdzieś głęboko i na co dzień nie myślałam o tym, pakując w siebie duże ilości niezdrowego jedzenia i „sprawiając sobie przyjemności – troszczyłam się sama o siebie”.

Dopóki nie zobaczyłam siebie na zdjęciach z imprezy, które koleżanka zamieściła na facebooku, nie zdawałam sobie sprawy do jakiego stanu się doprowadziłam. Nie mogłam uwierzyć, że ja naprawdę tak wyglądam, że jestem po prostu gruba. W wieku 35 lat, przy wzroście 166 cm osiągnęłam wagę 81 kg. Prawdą jest to, że często widzimy siebie poprzez nasze własne wyobrażenie, a nie to – jak widzą nas inni i jak wyglądamy naprawdę. Odnalazłam zdjęcia sprzed 10 lat, na których byłam o 30 kg szczuplejsza i zastanawiałam się jak to możliwe, że wtedy się sobie nie podobałam?

Wpadłam w rozpacz, zaczęłam się odchudzać, unikałam spotkań ze znajomymi i udawałam, że wszystko jest w porządku i mam po prostu bardzo dużo dodatkowych zajęć. Kiedy już udało się komuś mnie wyciągnąć na jakąś imprezę, to jadłam wszystko co popadło, bo przecież nie mogłam się publicznie przyznać do tego, że się odchudzam. Tym bardziej, że tak naprawdę się nie odchudzałam. Mniejsze i bardziej zdrowe posiłki udawało mi się spożywać póki byłam w pracy, wieczorem w domu – rzucałam się na wszystko co było w szafkach i lodówce. Każdego wieczoru mówiłam sobie – dzisiaj wieczór – ostatni raz, jutro mi się uda. I przez kolejne 2—3 dni nie jadłam prawie nic. I tak dobiłam do 85 kg przez kolejne 2 miesiące.

Wtedy odezwał się do mnie kolega, moja dawna sympatia, który kilka lat wcześniej przeprowadził się do innego miasta i zaproponował spotkanie. Przez 2 tygodnie udawało mi się skutecznie wymigać, aż w końcu przyparł mnie do muru i zapytał co się dzieje i czemu go unikam, czy on coś złego mi zrobił i o tym nie wie? Wtedy pękłam i przyznałam się, że wstydzę mu się pokazać, bo wyglądam jak potwór.

Po raz kolejny utwierdziłam się, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Okazało się, że on też miał problem z nadwagą, ale udało mu się zwalczyć zbędne kilogramy, na dowód czego przesłał mi swoje zdjęcia „przed” i „po”. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, przekazał mi swoją wiedzę i doświadczenia, a także zadeklarował wsparcie.

I tak się zaczęło. Bazowałam na następujących założeniach:

  • sukces to: 70% to dieta, a 30% to trening (25% ćwiczenia siłowe i 5% ćwiczenia cardio);
  • dieta: 5 – 6 posiłków dziennie, każdy posiłek to: 45% z węglowodanów, 40% z białka, 15% ze zdrowych tłuszczy (przy czym na śniadanie więcej węglowodanów, a na kolację więcej – białka),
  • obliczyłam bilans kaloryczny (korzystając z dostępnych w Internecie kalkulatorów): 1700 kcal w dzień treningowy, 1300 kcal w dzień bez treningu,
  • pierwszy etap zaplanowaliśmy na 3 miesiące: zestaw ćwiczeń bazującego na tzw. Full Body Workout na siłowni (każda partie mięśniowa po trochu na każdym treningu).

Zmierzyłam się, zrobiłam sobie zdjęcia, zważyłam się. Nie miałam planu pod hasłem: muszę zgubić 5 kg w miesiąc. W głowie miałam jedynie myśl, że chciałabym schudnąć i skoro mojemu koledze się udało, to mi też się uda.

Wiedząc, że mam jeść węglowodany złożone, chude mięso i nabiał, sama opracowałam sobie dietę. To co teraz oceniam jako ważne i co mi pomogło – wszystkim wokół powiedziałam, że przeszłam na dietę. Dzięki temu – byłam konsekwentna, bo nie chciałam usłyszeć za jakiś czas: „Znów się odchudzasz?” i widzieć zwątpienia w oczach najbliższych. Gdy szłam na imprezę, na wszelki wypadek zabierałam sałatkę dla siebie i odmawiałam picia alkoholu. Do pracy – zabierałam pudełka z jedzeniem i zgodnie z planem jadłam co 3 godziny. Po miesiącu widać było pierwsze efekty – zwłaszcza w okolicy brzucha. Rodzice zaczęli mi kibicować i wspierać, a na niedzielny obiad przygotowywali dla mnie kotlet z kurczaka bez panierki i porcję ryżu, zamiast ziemniaków.

Mój przykładowy jadłospis na dzień treningowy:

  • 07:00 omlet z 2 jaj, pomidor, 3 czarne oliwki, 100 g łososia wędzonego
  • 10:30 200 g sera białego chudego, 2 wafle ryżowe, ogórek małosolny
  • 14:30 mozarella light 125 g, pomidor, ½ awokado
  • 17:00 150 g piersi z indyka, 40 g makaronu żytniego razowego, 30 g sałaty, 5 g oleju lnianego
  • 19:30 trening
  • 22:00 30 g odżywka białkowa, 30 g płatki owsiane, 10 g siemienia lnianego, 1 kiwi.

dieta a odchudzanie dermaestetic

Do tego wypijałam ok. 1.5 litra wody dziennie i czerwoną lub zieloną herbatę. Ćwiczyłam na siłowni 3 razy w tygodniu, każdy trening kończąc 30 minutami aerobów (orbitrek, wioślarz).

Po trzech miesiącach ubyło mi sporo centymetrów:

  • łydka: -1 cm
  • udo: -3 cm
  • pas (pępek): -6 cm
  • klatka (pod pachami): -4 cm
  • klatka (biust): -6 cm
  • klatka (pod biustem): -3 cm
  • biceps: -2 cm.

Po tych trzech miesiącach diety i ćwiczeń, zmieniło się moje myślenie. Efekty dały mi motywację, a dieta nie była już dietą, tylko stała się sposobem odżywiania. Przestałam tęsknić za pieczywem grubo posmarowanym masłem z żółtym serem czy spaghetti alla carbonara z kieliszkiem wina na dobranoc. Szukałam stron o zdrowym odżywianiu i śledziłam profile społecznościowe, by znaleźć dodatkowe inspiracje i dodatkową motywację.

dieta jak zrzucić zbędne kilogramy

Podsumowując początek zmiany mojego trybu życia, bo tak mogę to z powodzeniem nazwać, mogę wyliczyć błędy, które popełniałam próbując zrzucić kilogramy wcześniej:

  • stosowanie diet cud, dzięki którym można stracić 10 kg w 10 dni, czyli drastyczne obniżanie ilości kalorii
  • nieregularne spożywanie posiłków
  • zbyt obfite posiłki składające się głównie z węglowodanów
  • zaczynanie diety od następnego dnia
  • brak osoby/osób, które mogą mnie wesprzeć
  • zajadanie problemów
  • brak ćwiczeń
  • zakładanie nierealistycznego planu utraty kilogramów, który z góry skazany jest na niepowodzenie.

Ciąg dalszy nastąpi…

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o
Zamknij
Zamknij

Zapisz się do naszego bezpłatnego newslettera!

Wyślemy Ci najnowsze artykuły i porady.

Konkursy + unikalne materiały tylko dla Czytelników newslettera

Dziękuję, jestem już zapisana